Kiedy śmierć przychodzi.

Czy rozmawiać o umieraniu z osobą śmiertelnie ciężko chorą, np. z nowotworem.

Na to pytanie odpowiadają sobie osoby zajmujące się opiekę medyczną, psycholodzy, lekarze, pielęgniarki.

Zadaniem psychologa jest nie odbierać pacjentowi nadziei, motywować, wspierać w trudnościach związanych z leczeniem ze złym samopoczuciem, które jest efektem chemioterapi z operacjami chirurgicznymi, ale jednocześnie przygotować na możliwość odejścia, śmierci. Również rodzina chorego pacjenta powinna zostać objęta opieka psychologiczną, powinna być przygotowywana w możliwie najlepszy sposób na radzenie sobie z chorobą bliskiej osoby, również na jej śmierć.

Jeżeli człowiek do końca nie jest informowany o tym, że może umrzeć nie otrzymuje szansy na pogodzenie się z własnym odejściem na załatwienie różnych spraw związanych z ostatecznym pożegnaniem. Nie ma szansy przebaczyć tym, którym może i poprosić o przebaczenie tych, których chciałby. Nie ma szansy napisać listów do swoich dzieci. Nie ma szansy pozamykać w spokoju spraw testamentowych wtedy, kiedy jeszcze jest na to siła.

Czasami najbliższa rodzina wychodzi z założenia, że lepiej nie mówić o śmierci nie myśleć o niej wtedy ona nie nadejdzie. W ten sposób wiele osób zostaje bez możliwości i szansy pożegnania, wewnętrznego przygotowania się na odejście, próby akceptacji własnego końca.

żałoba,smierć,choroba nowotworowa

Czy powiedzenie komuś musisz zrobić wszystko, co możesz, aby wyzdrowieć, ale pomimo to istnieje możliwość, że umrzesz i teraz jest czas, abyś mógł się również i na tą sytuacje przygotować nie jest najwłaściwsze?

List pożegnalny jest dla wielu osób ważny. Ale czy nie lepiej mieć świadomość, kiedy się go pisze i co chce się w nim zawrzeć czy nie lepiej zostawić nagrania dla swoich małych dzieci, jeśli odchodzi młoda matka lub ojciec. Czy nie lepiej powiedzieć, kogo kochasz, jeśli nigdy to nie było możliwe, czy nie lepiej przeprosić za to, z czym nie chciałbyś, aby została osoba, której jesteś to winien, czy Tobie nie będzie lżej, jeśli to zrobisz i zostaniesz pogodzony idąc już na ostateczną drogę.

Doświadczone osoby, które towarzyszą umieraniu pacjentów, personel medyczny mówią z całą pewnością, że tym, którzy pozałatwiali swoje sprawy, ważne aspekty życia z rodziną, z przyjaciółmi i te formalne tym ludziom umiera się lżej. Pomimo wszystko mają większą pogodę ducha, ulgę, że nie zostawiają spraw niedokończonych, nie uporządkowanych, zawinionych bez refleksji nad nimi nawet, jeśli już nic nie można zrobić, np. jeśli ktoś kogoś bardzo skrzywdził i z tą osoba nie ma już kontaktu.

Śmierć przychodzi do każdego bez wyjątku i wiele z nas stanie w obliczu takiego pytania, jeśli będzie to dotyczyło nas samych to czy chcielibyśmy, chciałabyś, aby rodzina Cię okłamywała i do końca utrzymywała, że wszystko będzie dobrze ze wyzdrowiejesz? Czasami rodziny nawet, jeśli ktoś ma już przeżuty nowotworowe rozsiane po całym organizmie mówią choremu, że to zapalenie płuc i z tego wyjdzie pacjentowi, który leży w hospicjum lub na oddziale onkologicznym.

Niektóre osoby nigdy nie pozwalają odejść swoim najbliższym nawet wtedy, kiedy widzą ogromne cierpienie i ostatnie objawy życia nigdy wewnętrznie nie godzą się na odejście tego człowieka, nie dają mu spokoju i możliwości pogodzenia się.

Tutaj należy sobie postawić pytanie kiedy powinien nastąpić koniec uporczywego leczenia, które przysparza cierpienia sprawia, że jakość tego ostatniego okresu życia jest związana z uporczywymi objawami, np. wymiotami, grzybica w ustach, kłuciem gdzie żyły pękają i pielęgniarka niema już gdzie wbijać igły do kolejnych leków. Lekarz jest zobowiązany ratować pacjenta, ale zastanówmy się czy oczekiwanie od lekarza ratowania 85 letniej babci z rozległym nowotworem za każdą cenę, za cenę udręczenia na te ostatnie miesiące, tygodnie i przedłużanie ich na siłę o kilka dni, czy to jest to, czego my byśmy sobie życzyli dla samych siebie? Czy wywieranie presji na lekarzu, aby ratował człowieka, który jest już na ostatnim etapie choroby, który powinien mieć już jak najmniej bólu jak najmniej cierpienia, aby wydłużyć jego życie o kilka dni, tygodni jest właściwe i czy tego osoba chora sobie życzy czy tego chce? A może jest tak, że to my mamy taki pomył i to jest nasza niezgoda na śmierć.

Wtedy śmierć jest jeszcze cięższa i jeszcze trudniejsza, nikt z nas nie chce zostawiać swoich kochanych bliskich osób widząc wielka niezgodę w ich oczach.

żałoba,śmierć bliskiej osoby

Zachowajmy pokorę wobec życia, ale i wobec śmierci wtedy, kiedy ona przychodzi pozwólmy spokojnie, godnie umierać.

Towarzyszenie umieraniu naszym najbliższym wymaga ogromnej pokory, ale i zachowania spokoju, wtedy skupiamy się na sobie i pomijamy uczucia tego, który odchodzi. A nasza rola, jako bliskich powinna być wspierająca nawet w tym najtrudniejszym momencie.

Czasem to, co możemy i powinniśmy zrobić to po prostu… być.

Umów się na konsultacje:   www.psychoterapia-pietrzyk.pl

Przeczytaj:  https://psychoterapia-pietrzyk.pl/blog/2017/05/09/nowotwor-i-psychoterapia/