Jest pewien bardzo istotny wymiar w naszym życiu, a mianowicie, jak my żyjemy TERAZ, jak traktujemy własne umysły i ciała i generalnie w jakim jesteśmy stanie. A więc wymiar nie związany ze sprawami przeszłymi, czy traumami związanymi z przodkami i rodziną. Nie chorobami związanymi z bazowym poczuciem winy czy wstydu. To wszystko są bardzo ważne rzeczy, ale istnieje też aktualne, bieżące doświadczanie stresu.

Istnieje nieprawidłowe pojmowanie stresu, tak zwana „walka ze stresem”.

Ważne jest radzenie sobie ze stresem, zarządzanie stresem. Ze stresem nie można walczyć, ponieważ wtedy jeszcze więcej sobie go narobimy.

Stres jest zdrowy pod warunkiem, że nasza odpowiedź mentalna, fizjologiczna, ruchowa na niego jest adekwatna do naszego algorytmu fizjologicznego.

Co to znaczy algorytm fizjologiczny? Jest to dość proste: mamy sytuację, która zmusza nas do walki lub ucieczki. Oczywiście decydujemy się na to w ostateczności, bo to kosztuje nas masę energii, ale czasami nie mamy wyjścia – musimy podjąć walkę lub uciec. I wtedy właśnie w naszym organizmie pojawia się kaskada fizjologiczna, która trwa nie więcej niż sekundę, a nawet pół sekundy i jesteśmy gotowi uciekać, walczyć, wyzwala się w nas ogromna energia.

I teraz, żeby to przebiegało zgodnie z tym algorytmem fizjologicznym, Jaki jest zapisany dla nas indywidualnie w DNA, To natychmiast po tej mobilizacji powinno nastąpić rozładowanie. Dokładnie taki proces zachodzi również w świecie zwierząt. A więc jest mobilizacja, czyli walka z ogromnym zaangażowaniem energii. Jeśli walka kończy się pomyślnie, następuje rozładowanie.

W trakcie samej walki w naszym organiźmie wydzielają się różne substancje, które już niejako przygotowują nas do rozładowania napięcia po tym ogromnym wydatkowaniu energetycznym, I oczywiście, jeśli ten proces zachodzi prawidłowo i dochodzi najpierw do ogromnego napięcia, ale później do rozładowania, to jest to dla nas bardzo zdrowe.

Możemy sobie wyobrazić tę sytuację w sposób obrazowy. Na przykład jesteśmy gdzieś na niewysokiej leśnej górskiej ścieżce i na naszej drodze pojawia się niedźwiedź. I zaczyna się w nas wpatrywać. Do tego oblizując się. W takiej sytuacji bez względu na nasze wszelkie traumy, a także traumy transgeneracyjne i różne inne problemy, błyskawicznie decydujemy się najczęściej na podjęcie ucieczki. Rzadko kto podejmuje decyzję o walce z niedźwiedziem. Najczęściej dokładnie pojawia się ta kaskada zdarzeń fizjologicznych, czyli ogromna mobilizacja w przeciągu ułamka sekundy do ucieczki, podjęcie akcji „uciekam” Najczęściej pobijamy wtedy wszelkie rekordy prędkości i super, udało nam się uciec przed niedźwiedziem. Znajdujemy sobie jakiś świerk, kładziemy się pod nim i czujemy się, jakbyśmy nigdy nie widzieli piękniejszego świerku.

I co tutaj się wydarzyło w tej sytuacji? Nastąpiło fantastyczne rozładowanie, wydzielił się szereg neurohormonów z grupy endorfiny, czyli właściwie jest to wewnętrzna morfina i czujemy się fantastycznie, znakomicie.

Ale jednocześnie w tym samym czasie zachodzą inne reakcje fizjologiczne wewnątrz organizmu. Pojawiają się różne mechanizmy budulcowe. Organizm wysyła mówiąc w cudzysłowie, różne ekipy remontowe, które odnawiają cały nasz system, Reperują, odżywiają i wszystko, co możliwe odbywa się w sposób najbardziej efektywny.

I tak po pół godziny od całego zajścia wstajemy spod świerka, jesteśmy zregenerowani, odbudowani i czujemy się bardzo dobrze.

 

Gdyby w ten sposób zachodziły reakcje stresowe, a później ich rozładowanie, bylibyśmy dużo zdrowsi. Prawdopodobnie żylibyśmy dłużej. Jest to patrzenie na stres od strony fizjologicznej. Jeżeli tak przebiegałyby te reakcje, mówilibyśmy tutaj o zdrowym stresie.

I w tym sensie patrząc na stres, przyjmujemy założenie, że organizm odnawia się wtedy, kiedy się zużywa. To tak na przykład jak z peelingiem na skórę – złuszczamy jedną warstwę, peelingujemy ją, a na to miejsce zaraz odnawia się piękna i gładka nowa skóra. Nowy naskórek.

Niestety okazuje się, że nie jest tak dobrze na co dzień z naszym stresem. I nie przebiega on zgodnie z tym algorytmem fizjologicznym, mimo że nie spotykamy niedźwiedzi w swoich miastach czy miejscowościach, nie musimy się z nimi mierzyć. Natomiast zmierzymy się z problemami w pracy, w związku z żoną czy mężem, kłopotami z dziećmi. I to są te nasze realne niedźwiedzie, z którymi mamy do czynienia. I dokładnie w sytuacjach stresujących związanych z tymi wymienionymi aspektami naszego życia dochodzi do reakcji fizjologicznej organizmu.

W naszej rzeczywistości nie radzimy sobie z tymi sytuacjami w taki sposób, że biegniemy do kogoś, kto nas zdenerwował i chcemy go pobić lub bijemy go, ponieważ ani społecznie, ani życiowo nie byłoby to dla nas dobre. A zatem zatrzymujemy w sobie fizjologicznie to, co wydzieliło się, kiedy powstał stres, kontenerujemy to w sobie. Zamiast eksplozji przeżywamy implozję, czyli do wewnątrz, zatrzymanie w środku.

Ale z takim zablokowaniem olbrzymiej energii do wewnątrz nie ma żartów – wiemy to z prawa zachowania energii, że energia raz wzbudzona nie rozpłynie się w powietrzu, nie zniknie. Coś musi z nią się stać albo musi zamienić się w coś innego, w jakąś inną postać energii, albo musi być w jakiś sposób rozładowana.

Jeśli tak się nie dzieje, to powstaje pytanie, co ta energia zatrzymana w środku robi z naszym organizmem. Ona zaczyna ten organizm demolować wewnętrznie. A więc nauka, jaka z tego płynie, to to, że musimy jakoś radzić sobie z wewnętrzną energią spowodowaną stresem i zatrzymaną w organizmie. Z badań nad stresem i obserwacji nad tym zagadnieniem wynika, że jest to sprawa najważniejsza, kluczowa.

Kilkadziesiąt lat temu w Japonii była epidemia śmierci Karoshi, śmierć z przepracowania. Zdrowi ludzie umierali jak muchy przy biurku, przy kolacji, w łóżku, w wagonie metra. Było to zjawisko na taką skalę, że uruchomiono rząd, by jakoś sobie z tym poradzić. Stawiano wstępna hipoteze, że to z przepracowania ale realia pokazały, że inne narodowości też wiele pracują, a nawet jeszcze więcej niż Japończycy, a więc ta hipoteza odpadła. Z innej obserwacji wynikało, że w pewnych firmach były pokoje medytacyjne zgodnie z tradycjami tamtej kultury i okazało się, że nikt tam nie chodził, kompletnie nikt z nich nie korzystał. Dlaczego więc młodzi japońscy mężczyźni umierali? Przyczyna była kulturowa, tradycja uniemożliwia okazywanie emocji, etos samuraja, branie wszystkiego na klatę, dużo pokory, kłanianie się bez względu na przykrości czy dramaty w życiu i nieujawnianie uczuć.

Problem w tym, że nie wolno udawać samuraja, jeśli się nim nie jest. Udawanie samuraja bez treningu poskutkowało śmiercią. Czyli ukiszeniem wewnętrznie uczuć i emocji.

Japończycy zrozumieli, co się dzieje. Zorganizowali w pokojach worki treningowe, rakiety tenisowe i inne przedmioty do rozładowywania emocji… Śmierć Japończyków z tego powodu zniknęła.

Można umrzeć, nawet jeśli zadziała niesłychanie silny bodziec lękowy, a system nie nadąży tego uwewnętrznić, umrzeć z przerażenia.

Podstawową metodą radzenia sobie ze stresem jest ruch, czyli akcja Uruchomienia mięśni, serca, płuc, całego systemu. A więc cała fizjologia musi dotyczyć całego organizmu po to, aby uruchomić procesy regeneracyjne.

Nasz organizm bazowo działa tylko w dwóch trybach: albo jest w mobilizacji, albo jest w regeneracji.

Za mobilizację odpowiada układ współczulny, czyli sympatyczny, a za regenerację układ parasympatyczny, czyli przywspółczulny. Włączony może być albo jeden, albo drugi. Nie stwierdzono nigdy do tej pory, że możliwe jest, aby włączone były obydwa na raz.

Obliczono, jaka ilość ruchu jest dla człowieka optymalna. Okazuje się, że jest to 10000 kroków łącznie w ciągu dnia. Dodatkowo między 18:00 a 20:00 korzystne jest zaplanowanie sobie około 30 minut intensywnego ruchu, tak aby tętno wzrosło. I to jest to minimum, aby być zdrowym. Dokładnie jak z higieną zębów. Nie da się mieć silnej adrenaliny we krwi, siedzący tryb życia bez ruchu, który zalega w naszym ciele, ponieważ nie mamy akcji fazy odreagowania.

Bardzo często jest tak, że ludzie wieczorem są w stresie, w nocy coś im się śni, budzą się z lękiem, rano wstają też już w niepokoju, bo widzą przed oczami całą agendę dnia.

Z biegiem czasu w takim funkcjonowaniu w ciągłym stresie, niepokoju i lęku zaczynają pojawiać się zaburzenia snu, a więc bardzo poważna objawy chroniące nasze życie i możliwść regeneracji, ponieważ to właśnie w czasie snu nasz organizm bardzo się regeneruje. A więc organizm przestaję się regenerować. Mając coraz większe długi regeneracyjne i to jest bardzo niebezpieczne zjawisko. Mamy coraz większe zaburzenia snu, dochodzi do tego, że zaczynamy się regularnie budzić między 3 a 5 rano z odruchem lęku. Oznacza to, że doszliśmy do bardzo niebezpiecznej granicy, kiedy właściwie organizm jest już wyczerpany. W tych właśnie godzinach, między 3 a 5 rano, mamy najniższy poziom wszystkich procesów metabolizacyjnych, wtedy mamy najwolniejszy oddech, najniższą temperaturę ciała. Wtedy jesteśmy w bardzo głębokim procesie regeneracyjnym.

Jeśli tak się dzieje u nas, że budzimy się samoczynnie właśnie w tych godzinach bardzo często lub codziennie, to znaczy, że mamy wyczerpane rezerwy regeneracyjne. Oznacza to, że pojawia się mechaniczny, odruchowy niepokój o życie.

To oznacza bardzo niebezpieczny odruch stresu, szkodliwy, zagrażający naszemu zdrowiu i życiu.

Nie jest to konstruktywny stres, który prowadzi nas do realizacji celów czy też osiągania zamierzonych planów.

Drugi bardzo istotny objaw, który wymaga od nas świadomego zarządzania swoim stylem życia, to jest działanie adrenaliny na układ immunologiczny. Adrenalina jest lekiem immunosupresyjnym. Na przykład w uczuleniach nosimy strzykawkę z adrenaliną, jeśli mamy tak silną alergię. Człowiek w permanentnym stresie kilka tygodni, a nawet miesięcy to osoba, u której układ immunologiczny jest osłabiony lub w ogóle przestaje działać.

I to wystarczy, abyś

my zaczęli poważnie chorować, skoro układ immunologiczny jest wyłączony.

Trzecia rzecz jest strasznie ważna Wśród tych podstawowych mechanizmów, które są bardzo groźne dla naszego organizmu, jeśli nie zarządzamy świadomie stresem. To jest zaburzenie gospodarki cukrowej. W stresie wątroba wywala do krwi ogrom glikogenu, aby mięśnie miały energię. No, ale mięśnie się nie ruszają, jak my siedzimy przed komputerem na bezdechu. Próbujemy ogarnąć sytuację mięśniami kilku palców u rąk. To jest stanowczo za mało, żeby spalić ten cukier. W dodatku trzustka też wyrzuca ogromne ilości insuliny. A więc powstają nam zaburzenia gospodarki cukrowej.

Mamy za mało cukru albo nadmiar cukru. Krzywa cukrowa skacze. W ten sposób pojawia się prosta droga do cukrzycy odstresowej są takie osoby, które właśnie w ten sposób nabawiły się cukrzycy.

Drugą stroną medalu są nadmiarowe reakcje na stres, mamy przesterowane filtry interpretacyjne. Mail od szefa to jednak nie jest prawdziwy niedźwiedź z Bieszczad, następuje nadinterpretacja zagrożenia.

A więc naszym obowiązkiem jest na bieżąco radzić sobie ze stresem.

Jakie metody do tego służą oprócz ruchu fizycznego?

Po pierwsze metoda oddechowa, oddychanie przeponowe. Potwierdzono w wielu amerykańskich badaniach prowadzonych przez fizjologów, że oddech przeponowy istotnie wpływa na nasz organizm. Pomocne jest również stosowanie olejków eterycznych o wartości leczniczej (dobry olejek nie kosztuje 20zl) inhalowanie i smarowanie tak by molekuły docierały do układu nerwowego i obniżały kortyzol. Taniec, śpiew, częste spacery w przyrodzie również pomagają.

Psycholog Agnieszka Pietrzyk Dąb www.psychoterapia-pietrzyk.pl