Jeśli przychodzi Ci do głowy, że jesteś w tak zwanym toksycznym związku ten artykuł pozwoli Ci aktywować swoją siłę wewnętrzną.
Ważne, aby rozumieć, że związek tworzą zawsze dwie osoby, dwie odrębne osoby, które czasami poprzez iluzje nie widzą możliwości zmiany. Człowiek ma określoną strukturę osobowości, to tak jak cebula ma kilka warstw jedna na drugą tak i człowiek ma kilka aspektów, z których zbudowana jest psychika: osobowość, temperament, inteligencje i każda z tych warstw może funkcjonować w różny sposób, a razem tworzą określoną całość.
Ponad to człowiek składa się z ciała, pola energetycznego i duszy to są umowne podziały, które przybliżają nam wiedzę o człowieku.
Osobowość dzieli się na kilka warstw, może przybierać tak zwany styl lub rys osobowości. Wyróżniono w badaniach klinicznych nad osobowością następujące wymiary: narcystyczny, histrioniczny, psychopatyczny, borderline, schizoidalny, shizotypalny, zależny.
Każdy człowiek ma w sobie wszystkie te wymiary tylko w różnych proporcjach i jeśli akurat na etapie rozwoju zbudowała się osobowość złożona ze sporą dominacją borderline lub psychopatii lub narcyzmu wtedy można mówić, że tej osobie będzie ciężko budować stabilny, empatyczny związek. Osoby te mają blokadę w odczuwaniu tego jakie emocje ma druga osoba, są raczej skupione na sobie na własnych odczuciach, przeżywaniu, emocjach, a to czego nie chcą odczuwać u siebie przerzucają na partnera czy partnerkę, np. poczucie winy. Dlatego wciąż obwiniają.
Osoba niezorientowana, która zwiąże się z takim człowiekiem bardzo szybko zostanie wciągnięta, zaprzęgnięta w ten mechanizm, nawet się nie obejrzy jak jej życie, psychika, przeżywanie będzie podporządkowane toksycznemu partnerowi/partnerce.
Zrzucanie winy stopniowo niemalże o wszystko: zazdrość, ciągle domaganie się uwagi, agresja psychiczna agresja fizyczna, ograniczanie kontaktów z przyjaciółmi z rodziną, często uzależnienia pojedyncze lub mieszane.
Kiedy człowiek żyje z osobą, która wytwarza w niewyobrażalnych ilościach te wszystkie czynniki pojawia się ogromny stres ogromne wewnętrzne napięcie, lęki, przeciążenie układu nerwowego, pojawiają się bóle głowy, mogą występować zaburzenia układu pokarmowego, zaburzenia rytmu serca, choroby skóry, suchość w oczach, problemy ze skórą, problemy z układem oddechowym, a w konsekwencji ciężkie choroby, np. nowotwory.
Życie z takim człowiekiem to ogromne obciążenie, napięcie powoduje uczucie jakby zawężenia rzeczywistości, świat staje się skurczony, skupiasz się tylko na tym trudnym partnerze/partnerce, przestajesz mieć własne życie, odkładasz na bok pasje, zainteresowania, nawet możesz stopniowo przestać dbać o siebie o swój wygląd, tracisz kontakty ze znajomymi. Świat kręci się tylko wokół osoby, z którą jesteś związana/związany. Mogą pojawić się zaburzenia depresyjne, nerwicowe, zaburzenia odżywiania.
Co ciekawe najgorszy z tego wszystkiego jest lęk przed samotnością i to on nie pozwala odejść.
Mężczyźni łatwiej opuszczają toksyczne partnerki, częściej kobiety tkwią w zniszczeniu w samozagładzie. Lęk przed samotnością jest tak olbrzymi, tak straszny, tak obezwładniający, że nieruchomieją w tych ogromnie trudnych warunkach emocjonalnych, nieruchomieją ze strachu, że zostaną same, jeśli wykonają ruch i odejdą. Poczucie wartości jest bardzo osłabione, wydaje się, że już nikt mnie nie zechce, że przyszłość jest tylko czarna, niema tam nic. Nic mnie nie czeka dobrego w świecie, przeznaczone jest mi już tylko opustoszenie, inni mogą być szczęśliwi, ale mnie to nie będzie dane.
Przykładem może być kobieta, której mąż był tyranem, zapatrzonym w siebie, nie doceniał jej, zarabiał pieniądze, które odkładał na własne konta do których nie miała dostępu, sama utrzymywała ich wspólne mieszkanie płaciła za rachunki, on się dorzucał do jedzenia, kilka razy złamał jej, a to rękę a to nos. Mieli dwoje dzieci jedno niepełnosprawne drugie zdrowe, to niepełnosprawne kazał oddać do domu opieki, oddała. Kiedy umarł, ciężko przeżyła jego odejście, długo tkwiła w żałobie. Dostępu do jego oszczędności po tym jak zmarł nie uzyskała.
Współuzależnienie
Człowiek wchodzi we współuzależnienie od niestabilnych emocji, niestabilnej sytuacji, tworzy się karuzela wzlotów i upadków. A jeśli jeszcze czegoś takiego doświadczyliśmy we własnym domu rodzinnym, domu pochodzenia i nigdy nie korzystaliśmy z psychoterapii z pomocy psychologa to ciężko jest się w tym co się dzieje w naszym związku połapać, rozeznać, chronić.
Z mojej praktyki zawodowej jako psychologa, psychoterapeutę uważam, że dominującym hamulcem do uzdrowienia własnego życia, do budowania własnego szczęśliwego życia jest lęk przed samotnością i ogromny brak miłości do siebie.
Człowiek, który nie kocha siebie będzie się bał i będzie szukał okruchów miłości nawet w najbardziej skrajnym związku.
Będzie nieświadomie budował iluzje miłości. Głód miłości, głód ukochania, ukojenia miłością jest tak ogromny tak przepastnie wielki, że człowiek próbuje nakarmić się okruchami. To tak jak w obozach koncentracyjnych głodni, śmiertelnie wygłodzeni ludzie zbierali okruchy chleba próbowali nimi się nakarmić, uratować swoje życie.
Mery
Agnieszko, dzięki za świetny artykuł. Osoba głodna miłości ma zakrzywioną perspektywę rzeczywistości. Ale też w sytuacjach, które są skrajne, może nastąpić wywołanie takiego skrajnego czepiania się okruchów miłości, by uzasadnić wybór sytuacji. Myślę, że to się bardzo nakręca. Osoba, która pozostaje w cięzkim przemocowym związku, musi jakoś uzasadnić swój wybór, by nie oszaleć, więc uzasadnia go okruchami dobra, ciepła, które dostaje. Dzięki, że o tym wszystkim piszesz.
PoProstuJa
Tak bo taka osoba tłumaczy sobie, ze np fizycznej krzywdy nigdy nie zrobił…ze przecież czasem jest miły i dobry i może się zmieni…dla dobra dzieci…chociaż dł nich też nie jest kochający. Tylko krzyczy Tylko wymaga…a kobieta np jest w obcym kraju na jego utrzymaniu bo ma 10 tyg dziecko…wie, ze z dwójką dzieci nikt już jej nie zechce ze w ogóle z takim z aniedbanym wyglądem to w ogóle…a może jeszcze się zmieni a może się ułoży…chociaż wie, ze nic się nie zmieni. Rodzina przeztala odwiedzać bo nikt nie mógł wytrzymać awantur…i taka kobieta zostaje sama…skupia się na tym żeby dzieci miały jakieś dzieciństwo i wiedziały, ze mama poświęci dla nich wszystko…i pomoc nie poprosi bo się boi że jak facet się dowie to będzie jeszcze gorzej…a przeciesz usłyszała, ze jak znowu przez jej wycie przyjedzie policja to ja rozniesie…a przecież kto uwierzy na słowo kurze domowej skoro facet w pracy ma opinię super męża i taty który niesamowicie się poświęca dla rodziny…takiej p rzykladowej kobiecie zostaje zacisnąć żeby i jakoś żyć…pozdrawiam
Kasia
Ja Ci wierzę! Przemocowiec dla ludzi z zewnątrz jest uprzejmy, kulturalny, chodzący wzór, a w domu cham i kat. Wszyscy się nim zachwycają, a Ty zastanawiasz się i słyszysz, że coś z Tobą jest nie tak… Znam to… Zacznij rozmawiać o swoim problemie, z przyjaciółmi, rodziną, psychologiem.. Nie wstydz się!!! To on postępuje źle. Toksyczną relację należy przerwać! Nie ma innego wyjścia! Lepiej nie będzie! Szukaj pomocy! Wszystko się ułoży! Dzieci wychowane w takim domu bardzo cierpią i uczą się nieprawidłowych postaw w życiu. Ja jestem już w trakcie rozwodu. Poznałam mężczyznę dobrego bez nałogów, choć mąż mnie wyśmiewał i mówił, że nikt mnie nie zechce, albo taki co będzie mnie bił. Gówno prawda!!! Żyj godnie, uniezależnij się, wnieś o alimenty, znajdź pracę. Zgłoś się do jakiejś placówki po pomoc, dostaniesz ją. Idź na terapię. Wszystko będzie dobrze!!! Odzyskasz szacunek do siebie i radość. Żeby był kat musi być ofiara. Tylko Ty możesz to przerwać. On się nie zmieni, ale Ty możesz zmienić swój los, tak jak ja <3 WALCZ O SIEBIE, MASZ TYLKO JEDNO ŻYCIE!
Ania
To i mnie, niestety… ??
Ania
To o mnie, niestety… ??
Monika
Zyje w takim zwiazku…
Nie mam dokad uciec z dziecmi. Prosilam o pomoc wszedzie gdzie sie dziecmi.
Nie zawsze jest wyjscie. Czasem trzeba to przetrwac nie wazne jak ciezko by bylo…
Nie wszystko zależne jest od nas.
Aga
Mam to samo. Zyje na skraju zalamania nerwowego. Jestem scierwem kurwa i zerem. To słyszę najczęściej. Nie mam sily juz żyć. Powtarzam sobie ze dla dzieci trzeba wdtac z łóżka ipodniesc głowę ale juz nie dam rady. Najgorsze jest to ze statsza corka tak wchlonela takie samo zachowanie. Wiec obrywam podwójnie.
Renia
Dokladnie- mam to samo…
Bella
Doświadczyłam większość toksycznych okropności ze strony na szczęście już byłego partnera. 10 lat temu nie miałam pojęcia, że takie mechanizmy istnieją, mój radar nie był nastawiony na tego typu zachowania i tego typu ludzi. Dlatego wpadłam jak śliwka w kompot i jak zaczęłam się orientować w sytuacji to mieliśmy już drugie dziecko na pokładzie. Jak zaczęłam stawiać granice i mówić czego sobie nie życzę było tylko gorzej. Doświadczyłam projekcji jego własnej toksyczności na siebie, krzywdzącej i destrukcyjnej krytyki, bezsensownych rozmów, obwinianie i mówienie źle o ex (tutaj powinna zapalić mi się pierwsza czerwona lampa), spełnianie niedorzecznych oczekiwań, ukryte i jawne groźby, wyzwiska – jak usłyszałam, ze jestem prawdziwym diabłem uświadomiłam sobie, że wylądowałam w tym samym miejscu co ex, bo o niej mówił dokładnie tak samo, brak prawo do własnej opinii, bo ta jeśli była inna od jego opinii to zasługiwała tylko na potępienie…. i wiele innych.
Długo nie rozumiałam w jakim absurdzie funkcjonuje. Uświadomiłam sobie, ze żyjąc razem czynimy więcej złego dzieciom niż dobrego, że trzeba to przerwać. Po ponad 2 latach walki i życiu w trybie przetrwania udało się uwolnić z tej sytuacji tzn. wreszcie zamieszkać osobno. Kurczowo trzymał się tej wersji, że dla dobra dzieci musimy mieszkać razem zmuszając mnie tym samym do funkcjonowania pod jednym dachem, jak absurdalnie by to nie zabrzmiało.
Pozostało ustalenie zasad opieki nad dziećmi., co jest kolejnym bardzo trudnym elementem tej układanki.
Moje przesłanie jest takie, ze bez względu na wszystko znajdując się w takiej sytuacji trzeba działać i z niej wychodzić. Wolno, szybko jakkolwiek ale trzeba dla dobra własnego i jeśli są dzieci to dla ich dobra także. POWODZENIA wszystkim zmagającym się.